Lyn Gardner - Wiejemy do lasu
2012-10-27 21:20
Storm Eden miała szlaban na opuszczanie otoczonego wysokim murem Rajskiego Zakątka. Jej starsza siostra Aurora po ostatniej eskapadzie postawiła sprawę jasno.
Wędrówka Storm zakończyła się utratą pary butów, podbitym okiem i wielkim jak jajo guzem na głowie. Tak że Storm pod żadnym pozorem nie wolno było opuszczać parku i zapędzać się w lasy, no, chyba że w niebezpieczeństwie.
- W jakim niebezpieczeństwie? - zapytała Storm.
- W ostatecznym. Na przykład w obliczu nieuchronnej śmierci. - odparła ponuro Aurora z groźnym błyskiem w oku.
Tak zaczyna się obfitująca w przygody powieść o Storm, Aurorze i Ani, trzech odważnych i dość ekscentrycznych siostrach, które będą musiały pokonać doktora DeWilde'a, zanim z pomocą swych groźnych wilków i przerażającej magii przejmie on kontrolę nad ludźmi.
Osierocone dziewczęta, uciekając przed demonicznym doktorem, zostają rzucone w baśniowy świat, a na swojej drodze spotykają niezwykłe postaci, przypominającą Babę-Jagę Miodunkę Bzyk, przełożoną sierocińca w Piernikowym Domku, Nettę Dobrodziejkę, czyli dobrą wróżkę, a także Matkę Rolmops, ogrzycę o gołębim sercu, która w życiu nie zjadła żadnego dziecka (a tak przecież głoszą bajki), bo od urodzenia jest wegetarianką.
Wiejemy do lasu to zapierająca dech w piersiach wędrówka przez najbardziej znane baśnie europejskie, która w błyskotliwy sposób łączy klasykę z nowoczesnością.
Wiejemy do lasu wygra z grami komputerowymi, filmami fantasy i magicznymi sztuczkami całego współczesnego świata. Groza, która przeżywają bohaterowie, przeradza się w autentyczny strach czytelnika, ale gęstniejącą atmosferę opowieści opromieniają uśmiech, humor i subtelna zabawa motywami kultury. W książce tej, niczym w grach RPG, trzeba rozpoznawać znaki rzeczywistości, zdobyć klucze pozwalające na poruszanie się w gąszczu pułapek, ożywić zapamiętane z dzieciństwa baśnie. To lektura dla wtajemniczonych.
(Dr Grzegorz Leszczyński, Uniwersytet Warszawski)
Wędrówka Storm zakończyła się utratą pary butów, podbitym okiem i wielkim jak jajo guzem na głowie. Tak że Storm pod żadnym pozorem nie wolno było opuszczać parku i zapędzać się w lasy, no, chyba że w niebezpieczeństwie.
- W jakim niebezpieczeństwie? - zapytała Storm.
- W ostatecznym. Na przykład w obliczu nieuchronnej śmierci. - odparła ponuro Aurora z groźnym błyskiem w oku.
Tak zaczyna się obfitująca w przygody powieść o Storm, Aurorze i Ani, trzech odważnych i dość ekscentrycznych siostrach, które będą musiały pokonać doktora DeWilde'a, zanim z pomocą swych groźnych wilków i przerażającej magii przejmie on kontrolę nad ludźmi.
Osierocone dziewczęta, uciekając przed demonicznym doktorem, zostają rzucone w baśniowy świat, a na swojej drodze spotykają niezwykłe postaci, przypominającą Babę-Jagę Miodunkę Bzyk, przełożoną sierocińca w Piernikowym Domku, Nettę Dobrodziejkę, czyli dobrą wróżkę, a także Matkę Rolmops, ogrzycę o gołębim sercu, która w życiu nie zjadła żadnego dziecka (a tak przecież głoszą bajki), bo od urodzenia jest wegetarianką.
Wiejemy do lasu to zapierająca dech w piersiach wędrówka przez najbardziej znane baśnie europejskie, która w błyskotliwy sposób łączy klasykę z nowoczesnością.
Wiejemy do lasu wygra z grami komputerowymi, filmami fantasy i magicznymi sztuczkami całego współczesnego świata. Groza, która przeżywają bohaterowie, przeradza się w autentyczny strach czytelnika, ale gęstniejącą atmosferę opowieści opromieniają uśmiech, humor i subtelna zabawa motywami kultury. W książce tej, niczym w grach RPG, trzeba rozpoznawać znaki rzeczywistości, zdobyć klucze pozwalające na poruszanie się w gąszczu pułapek, ożywić zapamiętane z dzieciństwa baśnie. To lektura dla wtajemniczonych.
(Dr Grzegorz Leszczyński, Uniwersytet Warszawski)
( źródło: Gandalf.pl )
Jestem w trakcie czytania tej książki i bardzo mi się podoba!!